Society. Ironicznie, paranoicznie i orgiastycznie.
Siedzisz pod gołym niebem, zastanawiając się, czy rząd USA przyzna się kiedyś, że lata temu kosmici rozbili się w Roswell. Siedzisz i widzisz smugi Chemtrails - rakotwórcze opryski do kontroli nad pogodą lub ludźmi. Patrzysz przed siebie, wprost w okołoziemską płaskość, dziwiąc się tym, którzy wierzą producentom globusów, a nie własnym oczom. Za kilka godzin na niebie pojawi się księżyc - ziemski satelita, nie znający ludzkiej stopy. Bo przecież filmy dokumentujące jego eksplorację przez astronautów nakręcił znany reżyser, Stanley Kubrick, nie unikając zresztą wpadek przy realizacji. Wieczorami rozważasz, ile dzieci miesięcznie spożywają na zamkniętych imprezach hollywoodzkie elity - rytualnie, w konspiracji, celem zyskania kontroli nad masami.
Zastanawiasz się, czy takie spotkania wyglądają jak scena orgii w Oczach szeroko zamkniętych Kubricka, podrasowana o dodatkowe “smaczki”. Tak, Kubricka właśnie, tego wytwórcy księżycowego fałszu, który dopiero w tym filmie - swym ostatnim, nakręconym przed śmiercią - postanowił uchylić rąbka tajemnicy spod płaszczyka demonicznych i seksualnie rozpasanych elit (do których pewnie należał).
I kto przychodzi zażywać niewinnej krwi? Gwiazdy pokroju Toma Cruise'a? Czy także ich dentyści i adwokaci? A jeśli przychodzi na nie Cruise, to czy nie jest to sprzeczne z tajnymi doktrynami scjentologów - sekty, której stał się twarzą, a która skupia wpływowych bogaczy (wierzących, że miliardy lat temu gwiezdny podróżnik Xemu rozerwał na ziemi bombami wodorowymi miliardy istnień, przez co ich niespokojne dusze wpływają negatywnie na losy współczesnych)?
No i jeszcze jeden rodzynek, tym razem wyjęty ze spiżarni mojego życia. Podróżując kiedyś na stopa, zdarzyło mi się spędzić trochę czasu w obecności mężczyzny, który opowiedział mi o pomyśle Masonów (tak, tak, oni ....lub ONI... także musieli się pojawić w tym tekście!). Jakieś "dobrze poinformowane żródła" wyjawiły mu, że wszechwładne i podstępne wolnomularstwo przygotowuje niemoralny, ale pełen rozmachu projekt. A mianowicie: pracują nad hologramem Boga, który rzucą którejś nocy na niebo, powodując ogólny paraliż ludzkości - bo któż z nas jest bez grzechu i ze spokojem przyjmie gniewną, wszechwiedzącą twarz Pana?
Ów wysokobudżetowy żart nie ziścił się aż do dziś, a od rozmowy z kierowcą minęło kilka lat. Pomysł z hologramem wydaje mi się bardzo filmowy i godny rozwinięcia - w ten czy inny sposób.
Z teorii spiskowych łatwo się śmiać, ale założenie, że jakaś część z nich może zawierać ziarno prawdy, należy do całkiem trzeźwych i matematycznie uzasadnionych. Pamiętajmy też, iż część zła na świecie korzysta z mechanizmu: jeśli będzie to brzmiało jak chory sen, nikt nie uwierzy, że to prawda.
Gdyby teorie spiskowe nie powstawały, zastanawiałbym się, czy nie żyjemy już w rzeczywistości rodem z THX 1138 - kapitalnej filmowej antyutopii Georga Lucasa. Prawdopodobnie jesteśmy tylko o krok od jej ziszczenia; konkurencyjna wydaje się też ta z Mad Maxa ...lub mix obydwu. Tak czy siak, próby interpretacji rzeczywistości na własny, niezapośredniczony sposób (w jakimś głębszym, platońskim sensie) są na wskroś ludzkie. Inna sprawa, czy teorie te faktycznie nie są "zapośredniczone". Nie można wykluczyć, że tworzą je specjalne jednostki socjoinżynieryjne, by przekierowując na nie uwagę, odciągać ją od czegoś innego lub siać strach. I nawet jeśli ktoś za oceanem faktycznie dopuszcza się obrzydliwych czynów z wykorzystaniem rytualnych ofiar, czego prawdopodobnie nie możesz zweryfikować, to wiedz, że i tu, i tam, i właściwie wszędzie na ziemi mamy wyraźne sygnały zmian klimatycznych - do zaobserwowania i posmakowanie dla każdego. Bon apeptit.
Spektakl rodem z powieści Dicka trwa w najlepsze, a ten, kto przynajmniej czasami nie czuje, że grunt osuwa mu się spod nóg, prawdopodobnie śpi.
Filozofia już od lat nie daje ludziom oparcia. Spada znaczenie religii (choć takim Chemtrails zajmuje się nader często internetowa prasa katolicka). Kapitalizm oferuje wieczne kinder-party dla tych, których stać na zabawę, ale nawet, kiedy “ona tu jest i tańczy dla mnie”, spod systemu czuć niesprecyzowaną grozą. Politycy wzbudzają nikłe zaufanie, a nauką zajmują się wyspecjalizowane kasty, nie mające nic wspólnego z życiem zwykłego człowieka. Ten ostatni zostaje sam ze swoją wyobraźnią - i internetem. Oraz poczuciem, że coś jest nie tak.
Wojny, katastrofy i wypadki ostatnich dekad zainfekowały paranoją nawet tych, którzy zdawali się od niej wolni. Trust no 1, The Truth is out here and Matrix have you, jak mawiała popkultura lat dziewięćdziesiątych. Ten lękotwórczy kompost daje podłoże dla krytycznego podejścia względem głównego nurtu informacji - ze szczególnym uwzględnieniem mediów jako bytu o wielkiej sile kreacyjnej. Z drugiej strony może powodować otwarcie mentalnych śluz na faszystowskie idee usunięcia wszelkiej “inności” celem stworzenia jednolitej masy społecznej. Lub pójście w eskapizm - przebieranki za postaci z Władcy pierścieni, szukanie pokemonów na mieście czy czytanie blogów o kinie klasy B. Uważaj, który tunel rzeczywistości wybierasz.
A pamiętając o ostrzeżeniu pisarza Roberta Antona Wilsona, który sugeruje, by jak najczęściej podważać to, w co najmocniej wierzymy, obejrzyjcie pewien nieco zapomniany film z lat 80-tych. Chodzi o Towarzystwo Briana Yuzny, tytuł będący jednocześnie komedią i horrorem. A także odpowiedzą na pytanie, co naprawdę bogaci ludzie z Beverly Hills robią za zamkniętymi drzwiami - zarówno we własnych domach, jak i na przyjęciach dla wtajemniczonych. Zastanawialiście się kiedyś, jakich rozrywek można zażywać, mając miliony na kontach? Ciekawiło was, jacy mogliby być bohaterowie Mody na sukces, gdyby opadły już grzecznościowe maski i etykieta (no, względnej) poprawności?
Teorii na temat funkcjonowania elit z Hollywood jest sporo; niektóre z nich współtworzył pewnie niejeden nastolatek z Radomia, który rzadko wychodzi z domu i nie zna nawet swoich sąsiadów. Yuzna zaproponował nam wizję śmiałą i porywającą, a dodatkowo jest “stamtąd”. Aż strach się śmiać. Recenzję znajdziecie tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz